piątek, 20 sierpnia 2010

Tuz Golu

Nie do konca wierzylismy ze jeszcze tego samego dnia dostaniemy sie nad jezioro, nad ktorym mielismy spedzic dwa dni. A jednak. Dojechalismy tam pozno w nocy. Nie rozumielismy tylko czemu kierowca smial sie, gdy powiedzielismy, ze jedziemy sie kapac. Mily poranek i sniadanko w cieniu a do tego kawka na ogniu i do dziela.

Z kapieli nici !!!

Zamiast wody jest sol po ktorej mozna spacerowac. Niesamowite zjawisko. Zasolenie wody wynosi ok. 33% czyli wiecej niz Morze Martwe. My trafilismy tu w porze suchej, kiedy wiekszosc wody wyparowala pozostawiajac tylko biala, slona pustynie. Kilka fotek i wracamy na stacje bezynowa po nasze plecaki. Tu oczywiscie nowe znajomosci z pracownikami stacji i zandarmeria. Mile rozmowy przy herbatce i znow asfalcik.

Jednym stopem dostajemy sie na obwodnice Ankary. Nie mamy jednak ochoty na zwiedzanie kolejnego, poteznego miasta, tym bardziej ze juz jutro musimy byc w Istanbule. Kolejny kierowca, biznesmen, ma dziewczyne z Torunia. Nie omieszkal oczywiscie do niej zadzwonic i przekazac telefon Edycie zeby sobie dziewczeta podyskutowaly. Po kilku godzinach zostawia nas w miasteczku Golyaka. Stad tylko kilka kilometrow do wodospadu przy ktorym mamy sie przespac. Ruszylismy wiec piechotka, w koncu nie zawsze trzeba jezdzic. Nie dane nam jednak przebyc tej traski piechota. Po kilku minutach zatrzymuje sie parka starszych ludzi ktorzy mimo zupelnie innego kierunku jazdy, postanowili zabrac nas do samego wodospadu. Droga okazala sie kilkukrotnie dluzsza niz pokazywala mapa a starsi panstwo, na pozegnanie podarowali nam soczystego melona i worek orzechow laskowych.


Tak oto znalezlismy sie po srodku pola biwakowego ktorego wlasciciel ni w zab nie kumal zadnego innego jezyka niz jego wlasny. Nie zdziwilo nas to jednak i rozpoczelismy komunikacje na migi. Jakos poszlo. Nocleg tani, woda jest, a wodospad niedaleko, tylko, ze w miejscu, gdzie o namiocie mozna zapomniec. Stawiamy wiec nasz maly domek przy drewnianym stoliku i idziemy sie myc. Niestety prysznice dostepne byly tylko w domkach, wiec po chwili zastanowienia jako kabiny uzylismy zwyklej toalety, w koncu to i tak dziura w podlodze. Po powrocie okazuje sie ze zwierzyna bardzo szybko zaopiekowala sie naszym swiezutkim chlebkiem.

Tego wieczora szef kuchni poleca - Zupka z paczki z makaronikiem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz