Jest to opcja niesamowicie kuszaca, zwlaszcza ze koszt wyzywienia i noclegow jest mniejszy niz w Polsce. Tym razem uparlismy sie, ze przejdziemy 15 km piechota bez lapania stopa ale kierowcy sami sie zatrzymywali i pytali czy nas nie podwiezc... Skusilismy sie na propozycje przejazdu dwoch kilometrow na pace dziwnego samochodu, jakiego w zyciu nie widzialam.
Wieczor zastal nas przy malenkim jeziorku u podnoza Prutasa (2393m). Bardzo orzezwiajacym akcentem dnia byl prysznic w lodowatej wodzie gorskiego zrodelka w promieniach zachodzacego slonca przy glosnym aplauzie miejscowych dzieciakow, ktore patrzyly na nas z oddali.
Zmeczeni ale zadowoleni rozstawilismy namiot nad gorskim oczkiem. To samo miejsce na nocleg upatrzyli sobie chlopacy z klubu gorskiego z Serbii. Przegadalismy dobre pare godzin i pozna noca zasnelismy jak susly. Rano Mirko i Esef wspieli sie na jeden zeszczytow, a my z dolu moglismy tylko patrzec i podziwiac, jak szybko i gladko im to idzie. Potem, majac ich za przewodnikow udalismy sie nieoznaczonym szlakiem do Zabliaka. Tam, podlaczylismy sie do ich grupy na campingu, ba, wyskoczylismy nawet na piwo. A nastepnego dnia autokar Klubu Gorskiego z dodatkowa dwojka w naszej postaci odjechal do Serbii.
Wielkie dzieki raz jeszcze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz