niedziela, 18 lipca 2010

Sarajevo (Bosnia i Hercegovina)

Tak to jest, ze kiedy czlowiek traci na cos nadzieje, to wlasnie wtedy dzieja sie rzeczy najlepsze. Jednym samochodem pokonalismy cala trase do Sarajeva. Niewiarygodne, zwlaszcza to, ze tuz za tym autem, ktore sie dla nas zatrzymalo, jechal autobus - bylismy gotowi nim jechac... Zabral nas przesympatyczny starszy pan, jadacy wlasnie po raz pierwszy do nowej pracy. Co najciekawsze, mowil bardzo dobrze po angielsku. Jak sie okazalo, pamietal ten jezyk jeszcze z lat 70tych, kiedy mieszkal w Tanzanii. Wysiedlismy w samym centrum. Znajac ceny tutejszych hosteli zmierzalismy wlasnie do najtanszego, kiedy zaczepil nas Bosniak oferujac nocleg. Znajac rozne historie na temat naciagaczy bylismy bardzo nieufni, ale nic nie szkodzi zobaczyc. Ow mezczyzna, okazal sie szefem firmy oferujacej pokoje w najrozniejszym standardzie. Dostalismy prywatny pokoj z lazienka za cene 2 razy nizsza niz musielibysmy zaplacic w najtanszym hostelu (oczywiscie po wczesniejszym targowaniu)! Oplacalo sie. Zostalismy na dwa dni.
Sarajevo jest przedziwna mieszanka kulturowa, gdzie wschod laczy sie z zachodem. Wystarczy przejsc sie jednym deptakiem aby to zobaczyc. Na poczatku, z bogato strojonych, orientalnych kafejek unosi sie zapach shishy a w ucho wpadaja dzwieki arabskiej muzyki. Stragany z mnostwem swiecidelek, chust, kolorowych torebek i spodni kusza i wabia (oj trudno sie oprzec). Drugi koniec deptaka to oczywiscie puby, glosna muzyka - obowiazkowo MTV na wielkich ekranach plaskich telewizorow. Niezliczone meczety w sasiadztwie kosciolow oraz wszechobecne dziury w fasadach budynkow bedace pozostalosciami po wojnie.
Pierwszego dnia, byla to niedziela, rozkoszowalismy sie pieknem i innoscia miasta, a drugiego dnia przyszedl czas na zalatwianie drugiej partii szczepionek. Nie spodziewalismy sie tego, ale poszlo bardzo gladko. Panie w szpitalu byly niesamowicie mile i pomocne. Wiec cieszymy sie, ze juz mamy to z glowy!
Wczoraj w nocy powstal plan - jedziemy w gory Czarnogory. Mamy nadzieje ze szczescie nas nie opusci.

7 komentarzy:

  1. Nawet nie wiecie, jak wielką frajdę sprawia czytanie Waszych wpisów. Wszyscy trzymamy kciuki i czekamy aż wrócicie piękni, szczupli z tysiącami historii i zdjęć.

    Kufel :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i gdzie jesteście?

    m

    OdpowiedzUsuń
  3. No i ładnie - chociaż ktoś tutaj korzysta z życia - fotki gites - oby jak najdalej przy jak najlepszej pogodzie! (tylko wróćcie potem ok?:) pozdro 115!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiamy kochani!!!Trzymamy kciuki i tęsknimy...Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. pieknie pieknie cudownie ciesze sie z wami duzo zdrowka i wspaniałych ludzi na drodze i widoków i spełnienia marzen.
    Pamietajcie ze zimą trzeba pojezdzic :)
    mocy duzo i pozytywu

    popik

    OdpowiedzUsuń
  6. siema Rastuchy , szerokiej drogi a v e - mario

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieki!!! Nawet nie wiecie jaka radosc sprawia nam czytanie Waszych komentarzy! Wtedy wiemy, ze dla kogos to piszemy. Pozdrawiamy serdecznie z goracej Turcji!

    OdpowiedzUsuń