środa, 21 lipca 2010

Trsa (Czarnogora)

Wczoraj poznalismy pierwszego na naszej trasie podroznika. Spotkalismy sie na dworcu autobusowym w Sarajevie. Giorgio - Wloch podrozujacy samotnie po Europie, natchnal nas pozytywem i dodal energii na dalsza czesc trasy. W koncu moglismy z kims porozmawiac i wymienic sie doswiadczeniami! Autobus, na ktory czekalismy spoznil sie 40 min, jednak nikt nie wygladal na specjalnie zdziwionego. Nie zdziwilismy sie i my. Dojechalismy nim do malenkiej wioseczki, gdzies po drodze do Czarnogory. Na polanie, posrod otaczajacych nas pagorkow odetchnelismy z ulga od miejskiego zgielku i tym bardziej zapragnelismy ruszyc na gorski szlak.

O poranku w glowach kolatala nam sie jedna mysl: dotrzec jak najszybciej do Czarnogory. Jak na zyczenie, pierwsze auto zatrzymalo sie - uwaga! po 7 minutach. To chyba nasz rekord, biorac pod uwage sytuacje na Balkanach... W kolejnym miasteczku, po znalezieniu idealnego miejsca do dalszego lapania stopa (czestotliwosc pojawiania sie pojazdow wynosila 1/10min), postanowilismy zjesc sniadanie, przeciez i tak nikt tak szybko sie nie zatrzyma... I znow niespodzianka! Wskoczylismy do auta na glodnego, co jednak wcale nas nie podlamalo ;) Z wlascicielem firmy organizujacej rafting na rzece Tarze przekroczylismy granice Czarnogory. Droga byla tak waska, ze dwa auta mogly sie minac jedynie co jakis czas, a do tego na kilku odcinkach asfalt zamienial sie w kamienista droge, ktorej pobocze spadalo dziesiatki metrow az do rzeki. (Niestety mimo ogromnych checi na rafting, obeszlismy sie tylko smakiem, poniewaz taka przyjemnosc kosztowala 50 euro od osoby) No coz, poszlismy pocieszyc sie oczywiscie lokalnym piwem do malenkiego baru. Tam, tubylcy z ogromnym zapalem zaczeli reklamowac nam camping swojego znajomego niedaleko Parku Narodowego Durmitor. Grzecznie probowalismy sie wykrecic i wygladalo na to, ze dali nam spokoj. Ich gorliwa chec pomocy odzwierciedlila sie rowniez w tym, ze ochoczo zlapali dla nas stopa i ze slowem "friend" na ustach pomachali nam na pozegnanie. Kierowca nieco z przymusu nazywal sie Nikola i okazal sie bardzo sympatycznym czlowiekiem! Nie dosc, ze zatrzymywal auto za kazdym razem, kiedy chcielismy zrobic zdjecia (trasa byla przecudna, moze jakosc nie jest najlepsza, ale cos widac ) to do tego na koniec podarowal nam ogromny recznik z godlem Czarnogory!!

Pozegnalismy sie sympatycznie bo w nastepnym aucie czekal juz na nas ow "friend", czyli w sumie wbrew naszej woli jedziemy na camping... Jednak nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Mielismy transport do bankomatu, a potem do sklepu, gdzie za smieszne pieniadze kupilismy turecki palnik gazowy (4,7 euro)i zapas butli za 0,5 euro kazda. Camping polozony byl juz w przepieknej gorskiej okolicy, wiec szybko polozylismy sie spac, aby miec sily na 3-dniowy, 30km treking przez Durmitor NP, o ktorym marzylismy.

1 komentarz:

  1. Dzień dobry,
    W tym roku w połowie czerwca zamierzam z żoną (a mamy po 68 lat) odwiedzić Durmitor, a w tym w m. TRSA nocować w Milogramie. Nie wiem czy już nie jesteśmy już za starzy na warunki, które widać tylko na zdjęciach i skąpych wypowiedzi na różnych stronach.
    Bardzo proszę o kontakt w tej sprawie w wiosce TRSA w Czarnogórze. Byliście Państwo w tym miejscu.
    Mój mail marek.bogdanski@gmail.com lub tel. 508 021 701
    Pozdrawiam Marek

    OdpowiedzUsuń